Werona "Miasto Remeo i Julii"
Podróż w kierunku Werony kontynuowałam pociągiem Trenitalia, z krótkim przystankiem w Ferrarze. Miasto to stało się moją bazą wypadową, gdyż miałam dość dźwigania plecaka, który po kilku godzinach stania na peronach wydawał się ważyć przynajmniej pół tony. To był prawdziwy złodziej energii, któremu nie można było ufać, bo przy każdej okazji robił się coraz cięższy - niezależnie od tego, co w nim miałam .
Werona to miasto, które mogłoby spokojnie być nazywane „Miastem Luigiego Da Port”. Spytacie - Co?Dlaczego? Jakoś mało romantyczna nazwa . Otóż, Luigi Da Porto -to włoski pisarz, który w 1530 roku stworzył pierwszą wersję historii o „Romeo i Julii” w swojej powieści „I due nobili amanti” („Dwaj szlachetni kochankowie”) osadził akcję swojej opowieści właśnie w Weronie, co później stało się inspiracją dla Williama Szekspira do stworzenia słynnej tragedii.
I choć Werona znana jest głównie dzięki „Romeo i Julii”, to ma ona o wiele więcej do zaoferowania niż tylko opowieść o nieszczęśliwej miłości. Werona to również miasto mostów – a Ponte Pietra, najstarszy most w Weronie, z widokiem na rzekę Adygę, to idealne miejsce, by zrobić zdjęcie, które będzie wyglądało jak ... Stop! Tak naprawdę najlepszy punkt widokowy na panoramę miasta znajduje się na Zamku Świętego Piotra, skąd rozciąga się zapierający dech w piersiach widok na całą Weronę i jej malownicze okolice. Tutaj nawet amatorzy fotografii poczują się jak profesjonaliści, bo każda klatka zrobionego zdjęcia mogłaby zyskać tytuł World Press Photo. Tuż obok Ponte Pietra, znajduje się Piazza delle Erbe, główny plac miasta, gdzie znajdziesz kolorowe stragany, kawiarnie z kocami rozłożonymi na chodniku i – jeśli masz szczęście – artystów malujących portrety przechodniów. Werona to naprawdę miasto, które sprawia, że czuje się w powietrzu miłość … i to w najmniejszych, codziennych gestach.
Nie można zapomnieć również o wizycie w domu Julii, który znajduje się na na ulicy Via Cappello 23. Przechodząc przez wąskie uliczki, zbliżając się do domu Julii, miałam wrażenie, że zaraz otworzą się drzwi, a zza nich wyjdzie ktoś, kto na chwilę rozświetli tę historię. To miejsce ma w sobie coś niezwykłego – może to ta wspólna tęsknota za miłością, która łączy wszystkich turystów? Każdy przyjeżdża z nadzieją, że to właśnie tu znajdzie coś wyjątkowego.
Dowodem zapotrzebowania na trochę romantyzmu i miłości w życiu jest również legenda związana ze złotym posągiem Julii. Według wierzeń, osoby, które dotkną prawej piersi tej rzeźby, mają zapewnioną szczęśliwą miłość. Wiele osób odwiedzających Weronę, zwłaszcza zakochanych, stosuje ten zwyczaj, licząc na odrobinę pomocy w miłosnych sprawach. To miejsce, które sprawia, że nawet najbardziej racjonalni podróżnicy zaczynają wierzyć w magię miłości. Co prawda, nie jestem pewna, czy Romeo i Julia faktycznie tu mieszkali, ale na pewno w tym miejscu czuje się echa ich tragicznej historii. Warto jednak przyznać, że w całym tym turystycznym zamieszaniu kryje się coś naprawdę wyjątkowego.
Nie byłabym sobą, gdyby w moim programie zwiedzania zabrakło zieleni i natury. Chroniąc słowa głowę przed coraz bardziej dokuczliwym słońcem, postanowiłam udać się do Giusti Garden (Giardino Giusti). To miejsce, które od razu oczarowało mnie swoją renesansową elegancją i subtelnym, ale i majestatycznym urokiem. To tu, na tle wzgórz Werony, natura spotyka się z historią w najbardziej zachwycający sposób. Zanim rozpoczęłam pełną eksplorację, postanowiłam znaleźć cień pod jednym z gęsto porośniętych drzew, żeby chwilę odpocząć i przyjrzeć się architektonicznym detalom tego wyjątkowego ogrodu. Giusti Garden to prawdziwe arcydzieło, które łączy elementy geometrycznego ładu z naturalnym pięknem roślinności. Układ ogrodu, z fontannami, ścieżkami i rzeźbami, sprawiał wrażenie, jakby każdy element miał swoje miejsce w tym malowniczym porządku. Zachwycił mnie również labirynt – doskonały punkt do zagubienia się w chwilowej kontemplacji. A widok na Weronę z ogrodów – jakby świat wokół zwolnił na chwilę.
Polecam koniecznie obejrzeć film „Listy do Julii”, przed odwiedzeniem Werony. Dzięki niemu jeszcze mocniej poczujecie, jak to miasto łączy przeszłość z teraźniejszością, a romantyzm z codziennością. Ja osobiście uwielbiam spacerować po miejscach, które sprawiają, że czuję się jak na dużym planie filmowym. W mojej głowie co chwilę pojawia się refleksja: „A to tutaj kręcili tę scenę!” – to niesamowite uczucie, gdy miejsce, które widzimy na ekranie, staje się rzeczywistością.
Komentarze
Prześlij komentarz