Majorka w Styczniu 2024- oh-oh-oh That's Mallorca
Zazwyczaj nie wracam dwa razy w te same miejsca. Za dużo punktów na mapie, żeby się ograniczać. Zawsze jadę z myślą, że muszę wycisnąć kierunek jak cytrynę.
Nie zwracam uwagi na zdarte pięty czy bolące kolana, bo nogi wręcz same mnie niosą. I ta zasada o której wspomniałam, funkcjonowała dopóki .... no właśnie ...nie przyjechałam na Majorkę! Ta hiszpańska wyspa urzekła mnie na tyle, że z chęcią wrócę i wręcz mam nadzieję nie raz.
Znalazłam tutaj przede wszystkim wiele podróżniczych elementów, które mi odpowiadają: przepiękna natura, bujna zieleń, urocze miasteczka, mnóstwo punktów widokowych, które zapierają dech w piersiach, a do tego czystość i poczucie bezpieczeństwa. Dużym plusem jest też bliskość do lotniska i krótki czas lotu sprawiają, że wyjazd na Majorkę to w zasadzie świetna weekendowa przygoda, którą warto powtórzyć. Czuję, że Majorka stanie się jednym z moich ulubionym miejsc na mapie podróży.
Ląduje więc w Palma de Mallorca i udaje na parking, gdzie czeka już na mnie piękny czarny jeep. Zwiedzanie Majorki bez samochodu to jak próba zrobienia grilla w deszczu – niby się da, ale nie jest to już to samo!
Melduje się w hotelu Amic Horizonte
(https://www.booking.com/hotel/es/horizonte.pl.html).
Staram się, aby pierwsza noc w wyczekanym miejscu zawsze byłą wyjątkowa, dlatego mimo zmęczenia lotem i późną godziną nie odmawiam sobie wizyty na hotelowym tarasie i widoku na oświetloną panoramę portu.
Styczeń w cienkiej kurteczce, bez wełnianej czapki i rękawiczek, tak zdecydowanie czuje że jestem w Hiszpanii.
Dzień 1 Palma
Dzień zaczynam od śniadania , czyli sushi z kartonika kupionego w Carefurze na punkcie widokowym Mirador del Castillo de Bellver. Zaliczone ✔
Wracam do hotelu i zostawiam auto na parkingu. Nie chce ryzykować postoju w korkach czy zszarpanych nerwów po kolejnym okrążeniu w poszukiwaniu miejsca. Przecież to jest urlop, więc trzeba sobie życie ułatwiać. Spaceruje więc wzdłuż portu wdychając morską bryzę i próbując omijać palmy bez robienia sobie kolejnego zdjęcia. Dopiero przyjechałam, a już kończy mi się pamięć w telefonie ;)
Nogi prowadzą mnie na plac Plaça de la Llotja.Budynek z parasolkami o kolorze dojrzałych pomarańczy, wygląda tak majestatycznie. Pozwalam sobie na chwilę zachwytu tym widokiem, a potem ruszam w kierunku miejsca, które uznawane jest za wizytówkę miasta.
Katedrę Palma de Mallorca(La Seu) podziwiam najpierw z perspektywą filiżanki kawy, w The Guinness House. Jest dosyć tłoczno, ale rozmowy prowadzone w języku hiszpańskim, chociaż dla mnie niezrozumiałe, są miodem na moje uszy. Kawa tak szybko jak pojawiła się na moim stoliku, tak szybko została skonsumowana. W końcu kolejne kadry przepięknej katedry czekają, a warta jest podziwu z każdej strony. I tutaj szybki i darmowy kurs podziwiania katedry Palma de Mallorca(La Seu).
Podziwiaj:
- od strony ogrodów mauretańskich L'Hort del Rei
- od strony podziemi i łuku Arc desa Drassana
- od strony Drac de na Coca.
Zdarza się jednak, że mimo tych wszystkich pinezek, natrafię na interesującą bryłę architektoniczną i niczym prawdziwy archeolog, daję się pochłonąć temu "znalezisku". Mimo, iż uważam, że warto planować zwiedzanie miejsca do którego się udajemy, takie "wykopalisko" potrafi sprawić że plan trafia częściowo do kosza. I szczerze mówiąc, nie mam nic przeciwko temu – to w końcu część uroków podróżowania!
Tym"znaleziskiem"było dla mnie muzeum Fundació Bartolomé March, które, choć może nie figuruje na liście „must see” w przewodnikach po Palmie, ale zasługuje na uwagę. Warto tu zajrzeć chociażby dla przepięknego tarasu widokowego, który oferuje niesamowite widoki. Ja osobiście cieszyłam oczy nie tylko rzeźbami i obrazami, ale przede wszystkim promieniami słońca tańczącymi na fasadzie wspomnianej wcześniej katedry – to było prawdziwe magiczne doświadczenie.
Po całej tej uczcie dla zmysłów zgłodniałam, a mój telefon zaczął upominać się o prąd. Usiadłam więc w uroczej kawiarni – LILI'S Brunch and Cocktails. Po takim przystanku mogłam naładować nie tylko telefon, ale i żołądek.....A jeśli szukacie kolejnych kulinarnych inspiracji, koniecznie zapiszcie bar Abaco na swojej mapie! To prawdziwa ukryta perełka, której nie można pominąć. Znajduje się w samym sercu miasta i urzeka klimatem marokańskim, który czuć w każdym detalu – od wystroju, przez muzykę, aż po zapachy. Przestronny, z eleganckim wnętrzem, pełnym egzotycznych akcentów, stwarza przyjemną atmosferę, w której można spędzić czas z drinkiem w ręku, ciesząc się nie tylko świetnym klimatem, ale i wyjątkową architekturą.
Day 2 Valldemossa i Deia
Auto zatankowane, śniadanie zjedzone, łokieć zimny, więc ruszam. Valldemossa na wszystkich blogach i forarch jest wychwalana, na mnie nie zrobiła jakiegoś szczególnego wrażenia. Małe miasteczko wybrukowane kamieniami, popatrzyłam popatrzyłam, sok z pomarańczy wypiłam chwilę podumałam nad polskim kompozytorem Fryderykiem Chopinem, który tutaj mieszkał i z zapasem czasu pojechałam dalej, do polecanej Dei (Deia). Tutaj faktycznie potwierdzam, że jest to jedno z najbardziej urokliwych miasteczek na Majorce. Od początku lat 60-tych przybywało tu wielu malarzy i pisarzy, dla których Deia była źródłem artystycznej inspiracji. Do grona sławnych osób poszukujących inspiracji i zamieszkujących to malownicze miasteczko na przestrzeni lat, możemy zaliczyć również takie osobistości jak William Shakespeare czy Pablo Picasso.
Spacer w Dei zaczęłam od kościoła św.Jana (Sant Joan de Deia) i miałam nadzieję, że czeka mnie spektakularny punkt widokowy, ale niestety, dotarcie na Mirador de l'Església nie spełniło moich oczekiwań. Widok był ładny, ale nie aż tak oszałamiający, jak sobie wyobrażałam. Za to, ku mojemu zaskoczeniu, odkryłam coś zupełnie innego – cmentarz, na którym spoczywa wielu znanych poetów, pisarzy i muzyków. To miejsce, pełne ciszy i spokoju, wydało mi się niezwykle klimatyczne. Zafascynowana tym odkryciem zaczęłam się zastanawiać nad historią twórców, którzy wybrali to magiczne miejsce na wieczny spoczynek.
Okazało się, że ten cmentarz to najwyższy punkt w mieście, a co za tym idzie – najlepszy punkt widokowy. Z tego miejsca rozciągał się widok, który absolutnie mnie oczarował. Teraz, z perspektywy czasu, to właśnie to miejsce stało się moim osobistym, niezapomnianym punktem widokowym w Deii. Cmentarz, z połączeniem historii, spokoju i niesamowitej panoramy, stał się ostatecznie najpiękniejszym odkryciem tego dnia. Czasami, w podróży, to przypadkowe odkrycia są tymi najbardziej wartościowymi.
Dużym plusem tego miejsca jest to, że do piaszczysto-żwirkowej plaży Cala de Deia jedzie się zaledwie 9 minut. To miejsce, które koniecznie musicie odwiedzić – kolor tej wody zapada w pamięć na długo, mnie wciąż śni się on po nocach. Na plaży znajduje się tawerna Ca'n Lluc, niestety poza sezonem jest zamknięta, więc nie mogłam skorzystać z przyjemności zjedzenia świeżych owoców morza. Mimo to pocieszyłam się Aperolem z puszki i faktem, iż mam cały kadr dla siebie – nie muszę potykać się o stosy porozkładanych plażowych ręczników.
Soller
Trzecia miejscowość, którą odwiedziłam ulokowała się najwyżej w moim rankingu. Nie wiem czy to za sprawą uroczego starego tramwaju czy widoku na zatokę z latarni morskiej Faro de Gordo- Far des Cap Gros.
Soller to malownicza miejscowość położona w północno-zachodniej części Majorki. To prawdziwa perełka wyspy, której urok tkwi w połączeniu tradycyjnej atmosfery, pięknych krajobrazów i wyjątkowego klimatu. Już od pierwszych chwil pobytu w Soller, czujesz, że jesteś w miejscu, które zachowało swoją autentyczność, nie poddając się masowej turystyce.
W sercu miasteczka znajduje się Plaça Constitució, główny plac, wokół którego skupiają się kawiarnie, restauracje i tradycyjne sklepiki. Plac jest otoczony wspaniałymi budynkami, w tym imponującym kościołem Església de Sant Bartomeu, którego neogotycka fasada wyróżnia się wśród innych budowli. To właśnie tu tętni życie Soller – na placu, w cieniu palm, można napić się najlepszej kawy i poczuć autentyczny rytm miasteczka.
Warto także wspomnieć o tramwaju Soller, który kursuje od 1913 roku i łączy miasto z portem Soller. Przejazd tym uroczym, zabytkowym tramwajem to podróż w czasie, której nie sposób zapomnieć. Mijając oliwne gaje i winnice, wjeżdżasz w malowniczy krajobraz, który na każdym zakręcie zaskakuje nowym widokiem.
Okoliczne góry oferują niesamowite możliwości do wędrówek. Dolina Soller to prawdziwy raj dla miłośników trekkingu i natury, a widoki z górskich szlaków, z których rozciąga się panorama na morze, są niezrównane. To także miasto, które żyje sztuką. Wiele galerii sztuki, wystaw i festiwali sprawia, że atmosfera jest tu twórcza i inspirująca. Ciche uliczki, z ich tradycyjną architekturą, zabytkowymi domami i kwiatami w oknach, tworzą wyjątkowy klimat, który wciąga i zachęca do długich spacerów.
Nie można też zapomnieć o pięknym porcie Soller, który stanowi połączenie tradycyjnego miasteczka z morzem. To idealne miejsce na relaks – można spacerować wzdłuż nabrzeża, podziwiać kolorowe łodzie rybackie i zjeść pyszne dania owoców morza w jednej z nadmorskich restauracji.
Soller to miejsce, które ma w sobie coś magicznego – jest pełne spokoju, harmonii i niesamowitych widoków, które zapadają w pamięć na zawsze. Jest idealnym punktem do odkrywania naturalnych skarbów Majorki, ale także do zanurzenia się w lokalnej kulturze i historii wyspy.
Day 3 Santuari de Lluc i wąwóz Sa Calobra
Czy kiedykolwiek mieliście okazję spędzić noc w sercu wyspy, a do tego w przepięknie położonym klasztorze?Santuari de Lluc to jedno z tych miejsc, które można nie tylko zobaczyć, ale i poczuć.
Po przyjeździe na teren sanktuarium poczułam się, jakby czas zwolnił, a wszelkie troski zostały daleko za mną. Santuari de Lluc to miejsce w sercu gór Sierra de Tramuntana, a sam kompleks jest jednym z najważniejszych ośrodków pielgrzymkowych na Majorce. Zapach roślinności, śpiew ptaków i szum wiatru w gałęziach drzew sprawiały, że z każdą chwilą czułam się coraz bardziej zjednoczona z naturą.
Zakwaterowanie w prostych, ale przytulnych pomieszczeniach wnosiło element duchowego spokoju, a budynek, otoczony przez zieloną roślinność, z zachodzącym słońcem na horyzoncie, tworzył atmosferę sprzyjającą refleksji. Był to najlepszy nocleg jaki znalazłam na Majorce. Spacerowanie po cichych, kamiennych ścieżkach były jak medytacja, która pozwalała oderwać się od zgiełku codziennego życia. Dodam, że znajomi i najbliższa rodzina zawsze narzekają na utrudniony do mnie dostęp telefoniczny, kiedy jestem w podróży. Rozumiem, że stresują się i chcą wiedzieć czy jestem bezpieczna, ale jest to mój rodzaj resetu i chłonięcia jak gąbka wszystkiego co mnie otacza.
Podczas mojego pobytu, dowiedziałam się, że to miejsce ma ponad 700 lat i jest nie tylko duchowym centrum wyspy, ale i skarbnicą sztuki oraz tradycji Majorki. Zbliżając się do głównej kaplicy, zauważyłam obraz Matki Boskiej z Lluc, który od wieków przyciąga pielgrzymów. Po porannej kawie, spacerując po klasztorze odkryłam niewielki ogród botaniczny schowany wśród drzew, szłam wolno zaspana słuchając szumu wody i śpiewu ptaków i czułam jakby czas zatrzymał się na chwilę. Ciekawostką jest znajdujący się na terenie klasztoru basen!
Obiekt jest dostępny na Bookingu, więc jeśli ktoś szuka wyjątkowego miejsca na wypoczynek, Santuari de Lluc to zdecydowanie miejsce, które warto odwiedzić. Na terenie klasztoru znajdowała się również restauracja i to naprawdę niezła. Restauracja serwowała pyszne śniadania , od świeżych wypieków po regionalne smakołyki, które świetnie komponowały się z ciszą otaczającej przyrody. Jedyne, co może stanowić drobny minus, to klasztorne dzwony, które codziennie o 6 rano przypominają o duchowej tradycji tego miejsca. Choć dla wielu mogą stanowić element klimatu, dla niektórych mogą być dość głośnym budzikiem. Jednak poza tym, pobyt w tym magicznym zakątku Majorki to prawdziwa przyjemność, pełna spokoju, harmonii i bliskości natury.https://www.booking.com/hotel/es/santuari-de-lluc.pl.html
Day 4 Wąwóz Sa Calobra
Z żalem opuszczałam to miejsce, czując, że chętnie spędziłabym tutaj jeszcze kilka dni. Na szczęcie niesamowity wąwóz Sa Calobra szybko wymazał wszelkie smutki, oferując kolejne niezapomniane przeżycie na tej cudownej wyspie.
Podróż zaczyna się przy małej, urokliwej plaży Sa Calobra, która, choć malownicza, wydaje się tylko zapowiedzią tego, co czeka dalej. Gdy już rozkoszujesz się chwilą relaksu nad morzem, dostrzegasz w oddali wejście do tunelu wykutego w skale. To właśnie przez ten tunel musisz przejść, by dostać się do wąwozu. Jego ciemność i chłód sprawiają, że czujesz się jakbyś na chwilę zapadł się pod ziemię. Na początku jest to trochę zaskakujące, ale już po kilku krokach z tunelu wychodzisz na otwartą przestrzeń, a przed tobą roztacza się niesamowity widok.
Wąwóz robi powalające wrażenie. Wysokie, strome ściany skalne, które sięgają nieba, tworzą wrażenie, jakby stało się w samym sercu ziemi. Natura w tym miejscu jest surowa, majestatyczna, a przestrzeń wokół wydaje się być niczym nieograniczona. Przeszłość tej ziemi, jej historia, każda kropla wody, która spłynęła przez wieki, czai się w tych kamieniach. Cichym echem odbija się szum wody, która nieśpiesznie przepływa przez wąwóz, a roślinność na zboczach, mimo trudnych warunków, ukazuje niezwykłą siłę natury.
Wędrując przez wąwóz, można zatrzymać się na chwilę, by podziwiać malownicze widoki, zrobić zdjęcie lub po prostu poczuć się częścią tego spektakularnego krajobrazu. Każdy krok przybliża zwiedzającego do serca tej naturalnej katedry, gdzie szum wody i śpiew ptaków stają się jedynym dźwiękiem, który mu towarzyszy.
Sa Calobra to prawdziwa uczta dla miłośników natury, przygody i niezwykłych widoków. Jestem pewna, że żadne słowa nie oddadzą w pełni tego, co czułam, stojąc tam, wśród tych monumentalnych skalnych ścian, które przez wieki były świadkami tego, co działo się na Majorce.
Na koniec kilka ciekawostek o tym wyjątkowym wąwozie:
Geologia wąwozu: Torrent de Pareis jest wynikiem milionów lat procesów geologicznych, które ukształtowały ten dramatyczny krajobraz. Woda płynąca przez wąwóz w ciągu wieków wyżłobiła głębokie koryto, otoczone wysokimi, prawie pionowymi ścianami skalnymi. Wąwóz ma około 3 kilometrów długości i jest jednym z najbardziej imponujących wąwozów w Europie.
Dostępność: Aby dotrzeć do wąwozu, trzeba przejść przez tunel, który prowadzi z plaży Sa Calobra. Tunel został wykuty w skale w latach 30. XX wieku i pozwala turystom dostać się do wąwozu, omijając strome zbocza. Dzięki temu wąwóz jest bardziej dostępny, choć wciąż pozostaje miejscem dzikim i nieskażonym przez masową turystykę.
Szlak pieszy: Wąwóz Torrent de Pareis jest częścią popularnego szlaku pieszo-turystycznego. Wędrówka przez wąwóz to niezapomniane przeżycie, ale należy pamiętać, że wymaga dobrej kondycji fizycznej. Ścieżki są wąskie, a woda czasami zalewa część drogi, co czyni ją jeszcze bardziej ekscytującą. To także doskonała okazja, by podziwiać spektakularne widoki na okoliczne góry i klify.
- Historia wąwozu: Sam wąwóz był przez wieki nieosiągalny i nieznany dla większości ludzi. Dopiero w XIX wieku, kiedy zaczęto badać region, zyskał popularność wśród podróżników. Dziś jest jednym z najbardziej fotografowanych miejsc na wyspie i często pojawia się w przewodnikach turystycznych.
- Torrent de Pareis w kulturze: Wąwóz ma również swoje miejsce w kulturze lokalnej. Jest symbolem dzikiej i nieokiełznanej strony Majorki, a także inspiracją dla artystów, którzy uwiecznili jego urodę w obrazach i fotografiach.
Komentarze
Prześlij komentarz