Majorka oh-oh-oh That's Mallorca 2024: Wyspa Słońca, Plaż i Grzybów
Próbuję ułożyć to wszystko chronologicznie w głowie i akurat w tym momencie przyznaję chwałę technologii i moim google mapsowym pinezkom. Gdybym miała polegać tylko na wspomnieniach, pewnie zapamiętałabym tylko nazwę baru z najtańszym i najlepszym Aperolkiem ;)
A więc, biorąc łyk kawy i garść orzechów włoskich, które podobno działają na pamięć, zabieram was w dalszą podróż po styczniowej Majorce. Gotowi na kolejne przygody? Bo ja już czuję, że te orzechy zadziałały – wszystko wraca mi do głowy, jakby wspomnienia wreszcie chciały się ustawić w kolejności!
Day 5 Platforma de Formentor
Stojąc na platformie de Formentor, gdzie znajduje się latarnia morska, zastanawiam się, czy trzymać czapkę, czy rozczochrane na wietrze włosy, który oczywiście utrudniają mi robienie zdjęć. Wiatr szaleje, a zdjęcia wychodzą jakbym próbowała uchwycić sztorm.
Platforma de Formentor to jedno z najbardziej spektakularnych miejsc na Majorce, z widokami na klify, morze i latarnię morską, która stoi na skraju przepaści- to pawie jak stanie na krawędzi świata.
Latarnia była zamknięta, więc po szybkim zrobieniu kilku zdjęć, wsiadam do auta, z ulgą zamykając drzwi, aby chociaż na chwilę schować się przed wiatrem. Wyciągam termos z herbatą, który zabrałam ze sobą z polski, i powoli ogrzewam się kubkiem gorącego napoju.
Tip : Po drodze do platformy de Formentor, zatrzymuję się na tarasie Mirador Es Colomer – to prawdziwy punkt widokowy, który oferuje zapierające dech w piersiach widoki na wybrzeże i błękitne morze. Fantastyczna trasa samochodowa, wąska, pełna zakrętów i stromych zboczy, sprawia, że każdy kilometr staje się małą przygodą, a widoki po drodze to prawdziwa nagroda za wysiłek.
Na punkcie widokowym Mirador Es Colomer można spotkać dzikie kozy górskie, które są bardzo przyjazne – udało mi się nawet zrobić selfie z jedną z nich!
Nie będę się tutaj rozpisywać na temat mojego noclegu w HPC Hostal Porto Colom, ale ostrzegam – pokoje, szczególnie w sezonie zimowym (w miejscowościach rybackich, portowych ) kiedy wilgoć jest wzmożona, mogą przypominać grzybobranie, ale nie takie w lesie. Tak więc, jeśli planujecie pobyt w tym miejscu, radzę tego hostelu unikać.
Tip : Robiąc zamówienia przez Booking, piszcie że jesteście uczuleni na wilgoć i prosicie o pokój o dobrym standardzie. Czasami taka prośba ratuje przed rozczarowaniem!
Omijam jaskinie Drach (Coves del Drac), które są jednym z najpopularniejszych punktów turystycznych Majorki, znane ze swoich niesamowitych formacji stalaktytowych i stalagmitowych oraz podziemnego jeziora. Choć to miejsce robi ogromne wrażenie, postanawiam jechać w innym kierunku i udaję się do malowniczej miejscowości , gdzie znajduje się Park Naturalny de Mondragó.
To prawdziwy raj dla miłośników natury! W parku znajdziesz przepiękne trasy spacerowe, które prowadzą przez bujne lasy, wzdłuż malowniczych plaż i dzikich zatok. Wędrując po ścieżkach, można podziwiać lokalną florę i faunę, a także zatrzymać się przy urokliwych punktach widokowych. To idealne miejsce na relaks, obcowanie z naturą, czyli to co kocham najbardziej.
Jestem bardzo zadowolona ze swojego planu podróży, choć przede mną jeszcze wiele wrażeń. Nie chcę zatracać się w mojej bucket list i myśleć o wszystkich miejsc do odwiedzenia, dlatego mimo że czuję, że przygoda z Majorką powoli dobiega końca, postanawiam na chwilę zwolnić tempo. Rozkładam się na jednym z pobliskich kamieni w parku, otoczona spokojem natury. Mając na sobie tylko lekką kurtkę, decyduję się naładować baterie energią słoneczną. Spędzam tutaj dwie godziny, rozwalona jak żaba na liściu. Szkoda, że nie można złapać promieni słonecznych w butelkę i zabrać ze sobą do Polski.
Po chwili relaksu na Majorce, czas ruszyć dalej. Kolejnym miejscem na mojej mapie podróży jest Cala Figuera – urokliwa miejscowość rybacka, której malowniczy port pełen jest żaglówek, a wąskie uliczki zachwycają przytulnymi domkami z kolorowymi okiennicami. To idealne miejsce na spokojny spacer, z widokiem na turkusowe wody i tradycyjne łodzie, które wciąż są sercem tego miejsca. Chłonę atmosferę tego klimatycznego zakątka, przechadzając się po trasach spacerowych, które prowadzą wzdłuż wybrzeża, odkrywając lokalny, autentyczny urok Majorki. Po wizycie w Cala Figuera, ruszam w kierunku Es Pontàs, czyli słynnego łuku skalnego, który powstał przez tysiące lat erozji morskiej, a jego imponujące wymiary sprawiają, że jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych punktów na Majorce.
Ciekawostką jest to, że łuk był miejscem, gdzie w 1999 roku odbyła się jedna z najbardziej spektakularnych wspinaczek sportowych – słynny wspinacz Adam Ondra wykonał tam trudną drogę, która stała się jednym z wyzwań w świecie wspinaczki. Dodatkowo, Es Pontàs jest popularnym miejscem wśród miłośników fotografii, którzy chcą uchwycić tę niesamowitą formację w pełnym blasku zachodzącego słońca. Oczywiście, i ja nie opieram się przed zrobieniem pamiątkowego zdjęcia!
No dobrze, zgłodniałam, więc czas na podróż kulinarną! Majorka to raj dla smakoszy, a lokalne dania to prawdziwa uczta dla zmysłów. Zasiadam przy stoliku w restauracji Cassai Gran, znajdującej się w miejscowości Ses Salines. Moje oczy wraz z jedzeniem delektują się wnętrzem tego instagramowego miejsca. Z sufitu zwisają sztuczne kwiaty, które sprawiają, że czuję się jak w rajskim ogrodzie. Każdy detal – od subtelnego oświetlenia po modne, miękkie kanapy – sprawia, że to miejsce nie tylko urzeka, ale także relaksuje. Po obiedzie decyduję się na spacer po wiosce, w której każdy zakątek wygląda jak z pocztówki. Tuż obok znajduje się kilka urokliwych sklepów, w których można znaleźć ręcznie robione pamiątki, lokalne wyroby i delikatne akcesoria, które idealnie pasują do klimatu tego miejsca. W każdym kroku czuję spokój, a jednocześnie wzbiera we mnie przyjemna energia tego surferskiego klimatu.
Dzień kończę zachodem słońca na plaży Pi, pochwalę że zejście jest doskonale oświetlone, co sprawia, że nawet późnym wieczorem czuję się bezpiecznie i komfortowo. Widać, że władze wyspy naprawdę dbają o wygodę turystów – wszystko jest zadbane, a infrastruktura na wysokim poziomie.
Zachód słońca na plaży Pi stał się dla mnie ostatnim, ale i najpiękniejszym momentem tej podróży. Z każdym powoli znikającym promieniem dnia, czułam, że Majorka zostaje w moim sercu na długo. Zastanawiałam się, jak cudownie było przedłużyć te chwile na wyspie, gdzie każdy zakątek oferuje coś wyjątkowego – od malowniczych plaż, przez urokliwe wioski, aż po miejsca pełne historii i niesamowitych widoków.
W pobliżu Portocolom koniecznie dla fanów cudnych widoków: Santuary of Sant Salvador
Komentarze
Prześlij komentarz