Sycylia Apperolin czyli urodzinowe „Tanti auguri di buon compleanno a me" w 2025
Zabawne, jak możesz spacerować po mieście, patrzeć na różne rzeczy, nie mając pojęcia, co one tak naprawdę oznaczają. I nagle ktoś cię uświadamia, wskazuje na szczegół, który do tej pory był dla ciebie tylko zwykłym elementem krajobrazu, a ty masz w głowie jedno: serio?! Matko!
To właśnie był taki moment, kiedy poczułam się jak totalny amator! Zawsze wydawało mi się, że zdjęcie trampków wiszących na sznurku na ulicy Palermo to po prostu jeden z tych miejskich detali, które mają swój charakter i klimat. Wrzucając zdjęcie na Instagram, myślałam sobie: "Wow, fajny street art!" A potem przyszła wiadomość od znajomej, która wyjaśniła mi całą sprawę.
„Klaudia, wiesz, że to jest informacja dla dealerów, że tu można kupić?” – a ja poczułam, jakby nagle wokół mnie zaczęły pojawiać się zupełnie nowe znaczenia, których wcześniej nie dostrzegałam! Palermo jest znane na całym świecie z powodu swojej historii związanej z mafią, szczególnie Cosa Nostra.
Następnego dnia, po pełnej wrażeń nocy, postanowiłyśmy udać się do Santuario di Santa Rosalia, które znajduje się na szczycie góry Monte Pellegrino, w Palermo. To miejsce kultu, w którym czci się patronkę miasta – świętą Rosalię. Święta ta jest w szczególności czczona przez mieszkańców Palermo, którzy wierzą, że uratowała ich miasto przed epidemią dżumy w XVII wieku.
Po długiej, krętej drodze wznoszącej się w górę góry, dotarłyśmy do sanktuarium, które robiło niesamowite wrażenie. Wysokie mury i mała, skromna kaplica w sercu tej góry przyciągały swą duchową mocą, a widok z tego miejsca na Palermo i okoliczne wybrzeże zapierał dech w piersiach. To była jedna z tych chwil, kiedy miało się wrażenie, że całe miasto leży u stóp gór, a Ty stoisz w tym punkcie, który łączy niebo i ziemię.
Po zwiedzaniu, nieśpiesznie szłyśmy w stronę auta, kiedy podeszła do nas starsza Pani z pytaniem, czy nie mogłybyśmy jej podwieźć do portu. Okazało się, że była Niemką, podróżującą promem po Europie. Zmęczona wspinaczką, szukała ratunku, bo droga w dół była naprawdę stroma. Jej mąż natomiast, jak to ujęła , to prawdziwy Hulk Hogan – z ogromną siłą swoich nóg pokonywał tą wymagającą trasę dół. Para miała około siedemdziesiątki, ale ich podejście do życia i otwartość bardzo nas zainspirowały. Byli pełni energii, uśmiechnięci i pełni pasji, mimo swojego wieku. Oczywiście, że podwiozłyśmy ją bez wahania. Czułyśmy się zaszczycone, że mogliśmy pomóc tej Pani.
Same udałyśmy się w stronę Cefalù, malowniczej miejscowości na wybrzeżu Sycylii, która kusiła nas swoją uroczą starówką i wspaniałymi plażami. To miejsce przypomniało mi o bajce Disneya Luca z 2021 roku, która przedstawia ducha włoskiego regionu. I choć twórcy bajki inspirowali się włoską Riwierą, a konkretnie miastem Cinque Terre, to ja poczułam namiastkę tego klimatu właśnie tutaj, w Cefalu. A gdy usłyszałam o lokalnej legendzie związanej z syrenami, która mówi o tym, że w dawnych czasach w okolicach Cefalu mieszkały morskie stworzenia, które kusiły żeglarzy swoim pięknem i śpiewem, prowadząc ich do niebezpiecznych, skażonych wód, zachęcona wyobraźnia udała sie na długi i kolorowy spacer w mojej głowie. Mówi się, że syreny miały dar uwodzenia i wprowadzania w trans, a ich magiczny śpiew roznosił się po okolicznych górach i morzu. Z tego powodu marynarze i żeglarze mieli zawsze na oku zachody słońca, a miejscowi wierzyli, że najpiękniejsze zachody to momenty, w których syreny znikają w głębinach morza.
Inna legenda związana z Cefalu opowiada o lśniącej górze, znanej jako La Rocca, która wznosi się nad miastem i stanowi jego charakterystyczny punkt. Zgodnie z miejscową tradycją, góra była kiedyś siedzibą olbrzymów, którzy zamieszkiwali te tereny. Mówi się, że olbrzymy były tak potężne, że wznosiły i przemieszczały ogromne głazy, a ich obecność nad miastem miała strzec mieszkańców przed złymi duchami i najeźdźcami. Jednak najbardziej fascynującą częścią tej legendy jest opowieść o Lśniącej Górze – w nocy, gdy księżyc w pełni oświetlał La Rocca, jej szczyt zaczynał świecić tajemniczym blaskiem, który przyciągał wzrok wszystkich podróżnych i mieszkańców. Legenda mówi, że ten niezwykły fenomen był wynikiem ukrytego w górze skarbu, pozostawionego przez starożytnych, którego nie udało się nigdy odnaleźć. Według niektórych opowieści, skarb ten miał moc spełniania najskrytszych życzeń, ale tylko wtedy, gdy osoba, która go znajdzie, będzie miała czyste serce. Tajemniczy blask, który ponoć rozświetlał górę w pełni księżyca, przez wiele lat był uważany za znak, że w Cefalu czai się coś magicznego i nieziemskiego. To właśnie La Rocca była jednym z najważniejszych miejsc w regionie, pełnym mistycyzmu i starożytnych tajemnic.
Zgubiłyśmy się jeszcze na chwilę w wąskich uliczkach Cefalu, żeby bez nawigacji trafić, tam gdzie być powinnyśmy ale jeszcze o tym nie wiedziałyśmy - czyli do Baru Duomo. Zatankowałyśmy „pawilo” na dalszą drogę (czyli po jednym Aperolku spritz na głowę), by jeszcze bardziej poczuć atmosferę tej włoskiej przygody. Następnie ruszyłyśmy w stronę Castello di Caccamo – miejsca, które w naszej głowie było idealnym celem na zakończenie dnia. Z nadzieją, że tym razem dojedziemy bez zbędnych przestojów, ruszyłyśmy przez górzyste drogi, pędząc w stronę średniowiecznego zamku, gotowe na kolejne przygody. Miałyśmy nadzieję, że odwiedzimy go przed zmrokiem. Niestety, nie udało nam zwiedzić zamku ani przed zmrokiem , ani razem, ponieważ Natalia źle się poczuła i postanowiła zostać w aucie. Na spacer po zamku udałam się więc sama. Ku mojemu zaskoczeniu, okazało się, że jestem jedyną zwiedzającą w całym tym ogromnym zamczysku. W niektórych częściach nie było nawet światła, co nadawało temu miejscu naprawdę tajemniczy, a momentami nieco przerażający klimat. Nie uspokajała mnie również znajomość lokalnych legend, którymi Pani z informacji turystycznej podzieliła się ze mną przy wejściu. Oto one:
-
Legenda o duchu Damy w Białym
Zamek jest również znany z opowieści o duchu damy, która ponoć wędruje po zamku w białej sukni. Według legendy była to młoda dziewczyna, która zakochała się w rycerzu, który obiecał jej małżeństwo, ale nigdy nie wrócił. Zrozpaczona, czekała na niego latami, aż w końcu zmarła z tęsknoty. Jej duch od tego czasu nawiedza zamek, wędrując po jego korytarzach w poszukiwaniu ukochanego. -
Legenda o zamkowym więzieniu
Zamek w Caccamo pełnił również funkcję więzienia, a jedna z legend mówi o nieszczęśliwym więźniu, który podobno został niesłusznie skazany na śmierć. Przed swoją egzekucją miał przeklął wszystkich, którzy zamierzali odwiedzić jego celę. Od tego czasu, ci, którzy odważyli się wejść do tego miejsca, mieli odczuwać niepokój i dziwne zjawiska, takie jak ciepły wiatr lub zimne dreszcze. -
Legenda o utraconej miłości
Istnieje także opowieść o zakochanym rycerzu, który wzniósł zamek, aby chronić swoją ukochaną. Gdy nie mógł jej zbliżyć do zamku, obiecał, że będzie ją widział jedynie przez okna wieży. Jednak pewnego dnia, gdy próbował się z nią spotkać, została ona porwana przez wrogów. Zrozpaczony rycerz, chcąc ocalić jej życie, stracił swoje, rzucając się z wieży. Od tego czasu, niektórzy twierdzą, że widzieli jego cień, wędrujący samotnie po zamkowych dziedzińcach.
Muszę przyznać, że przez chwilę poczułam się nieco nieswojo – za dużo telewizji i filmów o duchach... Po chwili jednak postanowiłam się ogarnąć, dając sobie mentalnego plaskacza. Przypomniały mi się sceny ze "Strasznego Filmu " i momentalnie całą sytuację obróciłam w żart. Nie spotkałam na szczęście ani białej damy ani więźnia, ani rycerza, ale dostałam takiego kopa adrenaliny, że bez kawy, z "oczami jak pięć złotych" przejechałam dwugodzinną trasę do Palermo.
Komentarze
Prześlij komentarz