Sycylia Apperolin czyli urodzinowe „Tanti auguri di buon compleanno a me" w 2025

 Zabawne, jak możesz spacerować po mieście, patrzeć na różne rzeczy, nie mając  pojęcia, co one tak naprawdę oznaczają. I nagle ktoś cię uświadamia, wskazuje na szczegół, który do tej pory był dla ciebie tylko zwykłym elementem krajobrazu, a ty masz w głowie jedno: serio?! Matko!

    To właśnie był taki moment, kiedy poczułam się jak totalny amator!  Zawsze wydawało mi się, że zdjęcie trampków wiszących na sznurku na ulicy Palermo to po prostu jeden z tych miejskich detali, które mają swój charakter i klimat.  Wrzucając zdjęcie  na Instagram, myślałam sobie: "Wow, fajny street art!" A potem przyszła wiadomość od znajomej, która wyjaśniła mi całą sprawę.

„Klaudia, wiesz, że to jest informacja dla dealerów, że tu można kupić?” – a ja poczułam, jakby nagle  wokół mnie zaczęły pojawiać się zupełnie nowe znaczenia, których wcześniej nie dostrzegałam! Palermo jest znane na całym świecie z powodu swojej historii związanej z mafią, szczególnie Cosa Nostra. 

Najbardziej dramatycznym momentem w historii Palermo i całej Sycylii były tzw. "mafijne wojny" w latach 80. i 90. XX wieku. Cosa Nostra była wówczas zaangażowana w brutalny konflikt z innymi grupami przestępczymi oraz z rządem Włoch. Do tej wojny doszło, gdy mafia zaczęła otwarcie walczyć o większy wpływ na politykę, co doprowadziło do serii zamachów na życie polityków, sędziów i prokuratorów. Dwa szczególnie tragiczne wydarzenia, które miały miejsce w Palermo i miały głęboki wpływ na Włochy, to zamachy na sędziego Giovanni Falcone i prokuratora Paolo Borsellino, obaj byli ikonami walki z mafią. Falcone zginął w zamachu bombowym w 1992 roku, a Borsellino zginął w tym samym roku, również w wyniku zamachu przeprowadzonego przez Cosa Nostra. Ich śmierć wywołała ogromny szok w kraju i była momentem, który zmienił bieg walki z mafią.Choć obecnie miasto jest dużo bezpieczniejsze, wciąż pamięta o swojej przeszłości. Warto odwiedzić muzeum, które opowiada historię mafii, takie jak "Mafia and Anti-Mafia Museum" (Museo della Mafia e della Anti-Mafia).

Dziękuję, Palermo, za edukację!  A więc zapamiętajcie, że trampki na sznurku to wcale nie tylko artystyczna fotografia, ale sposób na przekazanie ukrytej informacji, sposób na komunikację w miejskiej dżungli. To był moment, w którym uświadomiłam sobie, jak bardzo ważne jest, żeby zawsze znać kontekst, miejsca w którym się znajdujemy. W przeciwnym razie można przeoczyć takie detale i zrozumieć je dopiero po fakcie. 
 
 Kolejną lekcją, była nauka jazdy po sycylijskich ulicach. Widziałam już chaos na greckich drogach, ale to, to już inna liga! Maiłam nadzieję, że ubezpieczenie auta pokrywało również fotele, bo byłam prawie pewna, że tak mocno trzymałam się siedzenia, że wbiłam się paznokciami aż do samej pianki. Z każdej strony atakował nas jakiś jednoślad, dodatkowo z dwóch pasów nagle robiły się trzy, a przepisy drogowe? Cóż, to bardziej umowna formalność! Kierowcy, rowerzyści, skutery i elektryczne hulajnogi rywalizują o każdy centymetr przestrzeni na drodze a Ty musisz nauczyć się poruszania w chaosie. 

Pierwszy przystanek postanowiłyśmy zrobić wraz z Natalią na plaży Cala Muletti. To niewielka, malownicza plaża znajdująca się na Sycylii, w okolicach miasteczka Castellammare del Golfo, na zachodnim wybrzeżu wyspy. Ale nie zależało nam na plażowaniu, tylko na twierdzy schowanej między skałami. To miejsce, ukryte wśród sycylijskich wzgórz, okazało się być idealnym wstępem do naszej przygody na tej malowniczej wyspie. Droga do tego miejsca jest opisywana jako niebezpieczna i faktycznie wąskie dojście nie jest wskazane dla dzieci i osób starczych, ale oficjalnie ani jeden ani drugi opis nas nie definiował. Oczywiście było dziko, pięknie i nietypowo, bo właśnie takiej urodzinowej trasy chciałam doświadczyć. Każdy zakręt tej drogi, każda chwila spędzona w tym niesamowitym miejscu, dodawała mi sił i przekonywała, że życie to nie tylko liczby, ale przede wszystkim to, co w nas drzemie – pasja, energia i gotowość do odkrywania nieznanych ścieżek.


„Co teraz?” – zapytała Natalia, patrząc na mnie z błyskiem w oku. „Niespodzianka! Daj kluczyki, teraz ja prowadzę! Będziesz zachwycona”. I mówiłam szczerą prawdę, bo przywiązałam ją w pocztówkowe miejsce rodem z włoskiej sielanki. Tonnara di Scopello, z jej różowym budynkiem na środku, wtopiona w krajobraz wygląda jakby ktoś ręcznie ustawił formację skał, dodał niebieskiego barwnika do wody i powiedział: „Macie, ludzie, cieszcie oczy tymi cudami natury.” Była idealna godzina na robienie zdjęć – magiczna blue hour, kiedy światło przybierało subtelne odcienie, a morze wyglądało jak tafla nieba. Czułam, że każda klatka tej scenerii to kawałek nieskończonego piękna, bez potrzeby nakładania filtru.

    Auto wypożyczyłyśmy na dwa dni, więc szkoda nam było omijać kolejny punkt zwiedzania, chociaż po ciemku i tak byśmy nic nie zobaczyły. Podjęłyśmy jednak ryzyko i zamiast zawrócić do hotelu, udałyśmy się w stronę Grotty Mangiapane. To historyczna jaskinia położona w regionie Trapani na Sycylii, w pobliżu miasteczka Custonaci. Miejsce, przez wieki zamieszkane było przez ludzi, a dziś stanowi popularną atrakcję turystyczną. Jaskinia ta zyskała swoją nazwę „Mangiapane” (co dosłownie oznacza „jedzący chleb”), ponieważ niektóre źródła sugerują, że przez długi czas była to osada, w której ludzie uprawiali rolę i wytwarzali chleb. W XVIII i XIX wieku w grocie żyły rodziny, które prowadziły życie rolnicze. Osiedlili się tam, ponieważ jaskinia oferowała naturalne schronienie i ochronę przed trudnymi warunkami atmosferycznymi. Oprócz tego, w pobliżu znajdowały się ziemie uprawne, co ułatwiało życie codzienne. Dziś Grotta Mangiapane jest znana ze swojej niezwykłej atmosfery i historycznego znaczenia. W ciągu roku odbywają się tam także wydarzenia, takie jak inscenizacje związane z tradycjami sycylijskimi. Miejsce to jest także cenione przez turystów, którzy mogą podziwiać nie tylko samo wnętrze groty, ale także otaczający ją krajobraz, w tym widoki na morze, góry i konie. Grotta Mangiapane to także popularne miejsce dla miłośników trekkingu i turystyki pieszej, ponieważ z jej okolic rozciągają się piękne widoki na wybrzeże. 


Czekała nas długa podróż powrotna, a karmione wrażeniami z całego dnia, zupełnie zapomniałyśmy o jedzeniu. Dopiero gdy poczułyśmy lekki głód, postanowiłyśmy zrobić przerwę. Zatrzymałyśmy się w uroczej pizzerii Canale Vecchio, która oferowała niesamowity widok na zatokę. Siedząc przy stole, pochłaniałyśmy sycylijską atmosferę, podziwiając spokojną noc i światła odbijające się w wodzie. Każdy kęs pizzy smakował jak mały kawałek raju, a wszystko dookoła, od zapachów po szum fal, wprowadzało nas w stan błogiego relaksu. To była idealna końcówka dnia pełnego przygód, pełna smaku, widoków i wspomnień, które zapisywały się na naszym twardym dysku.
 Na zdjęciu Santuario di Santa Rosalia


    Następnego dnia, po pełnej wrażeń nocy, postanowiłyśmy udać się do Santuario di Santa Rosalia, które znajduje się na szczycie góry Monte Pellegrino, w Palermo. To miejsce kultu, w którym czci się patronkę miasta – świętą Rosalię. Święta ta jest w szczególności czczona przez mieszkańców Palermo, którzy wierzą, że uratowała ich miasto przed epidemią dżumy w XVII wieku.

Po długiej, krętej drodze wznoszącej się w górę góry, dotarłyśmy do sanktuarium, które robiło niesamowite wrażenie. Wysokie mury i mała, skromna kaplica w sercu tej góry przyciągały swą duchową mocą, a widok z tego miejsca na Palermo i okoliczne wybrzeże zapierał dech w piersiach. To była jedna z tych chwil, kiedy miało się wrażenie, że całe miasto leży u stóp gór, a Ty stoisz w tym punkcie, który łączy niebo i ziemię.

Po zwiedzaniu, nieśpiesznie szłyśmy w stronę auta, kiedy podeszła do nas starsza Pani z pytaniem, czy nie mogłybyśmy jej podwieźć do portu. Okazało się, że była Niemką, podróżującą promem po Europie. Zmęczona wspinaczką, szukała ratunku, bo droga w dół była naprawdę stroma. Jej mąż natomiast, jak to ujęła , to prawdziwy Hulk Hogan – z ogromną siłą swoich nóg pokonywał tą wymagającą trasę dół. Para miała około siedemdziesiątki, ale ich podejście do życia i otwartość bardzo nas zainspirowały. Byli pełni energii, uśmiechnięci i pełni pasji, mimo swojego wieku. Oczywiście, że podwiozłyśmy ją bez wahania. Czułyśmy się zaszczycone, że mogliśmy pomóc tej Pani. 

Same udałyśmy się w stronę Cefalù, malowniczej miejscowości na wybrzeżu Sycylii, która kusiła nas swoją uroczą starówką i wspaniałymi plażami. To miejsce przypomniało mi o bajce Disneya Luca z 2021 roku, która przedstawia ducha włoskiego regionu. I choć twórcy bajki inspirowali się włoską Riwierą, a konkretnie miastem Cinque Terre, to ja poczułam namiastkę tego klimatu właśnie tutaj, w Cefalu. A gdy usłyszałam o lokalnej legendzie związanej z syrenami, która mówi o tym, że w dawnych czasach w okolicach Cefalu mieszkały morskie stworzenia, które kusiły żeglarzy swoim pięknem i śpiewem, prowadząc ich do niebezpiecznych, skażonych wód, zachęcona wyobraźnia udała sie na długi i kolorowy spacer w mojej głowie. Mówi się, że syreny miały dar uwodzenia i wprowadzania w trans, a ich magiczny śpiew roznosił się po okolicznych górach i morzu. Z tego powodu marynarze i żeglarze mieli zawsze na oku zachody słońca, a miejscowi wierzyli, że najpiękniejsze zachody to momenty, w których syreny znikają w głębinach morza.

Inna legenda związana z Cefalu opowiada o lśniącej górze, znanej jako La Rocca, która wznosi się nad miastem i stanowi jego charakterystyczny punkt. Zgodnie z miejscową tradycją, góra była kiedyś siedzibą olbrzymów, którzy zamieszkiwali te tereny. Mówi się, że olbrzymy były tak potężne, że wznosiły i przemieszczały ogromne głazy, a ich obecność nad miastem miała strzec mieszkańców przed złymi duchami i najeźdźcami. Jednak najbardziej fascynującą częścią tej legendy jest opowieść o Lśniącej Górze – w nocy, gdy księżyc w pełni oświetlał La Rocca, jej szczyt zaczynał świecić tajemniczym blaskiem, który przyciągał wzrok wszystkich podróżnych i mieszkańców. Legenda mówi, że ten niezwykły fenomen był wynikiem ukrytego w górze skarbu, pozostawionego przez starożytnych, którego nie udało się nigdy odnaleźć. Według niektórych opowieści, skarb ten miał moc spełniania najskrytszych życzeń, ale tylko wtedy, gdy osoba, która go znajdzie, będzie miała czyste serce. Tajemniczy blask, który ponoć rozświetlał górę w pełni księżyca, przez wiele lat był uważany za znak, że w Cefalu czai się coś magicznego i nieziemskiego. To właśnie La Rocca była jednym z najważniejszych miejsc w regionie, pełnym mistycyzmu i starożytnych tajemnic.


Zgubiłyśmy się jeszcze na chwilę w wąskich uliczkach Cefalu, żeby bez nawigacji trafić, tam gdzie być powinnyśmy ale jeszcze o tym nie wiedziałyśmy - czyli do Baru Duomo. Zatankowałyśmy „pawilo” na dalszą drogę (czyli po jednym Aperolku spritz na głowę), by jeszcze bardziej poczuć atmosferę tej włoskiej przygody. Następnie ruszyłyśmy w stronę Castello di Caccamo – miejsca, które w naszej głowie było idealnym celem na zakończenie dnia. Z nadzieją, że tym razem dojedziemy bez zbędnych przestojów, ruszyłyśmy przez górzyste drogi, pędząc w stronę średniowiecznego zamku, gotowe na kolejne przygody. Miałyśmy nadzieję, że odwiedzimy go przed zmrokiem. Niestety, nie udało nam zwiedzić zamku ani przed zmrokiem , ani razem, ponieważ Natalia źle się poczuła i postanowiła zostać w aucie. Na spacer po zamku udałam się więc sama. Ku mojemu zaskoczeniu, okazało się, że jestem jedyną zwiedzającą w całym tym ogromnym zamczysku. W niektórych częściach nie było nawet światła, co nadawało temu miejscu naprawdę tajemniczy, a momentami nieco przerażający klimat. Nie uspokajała mnie również znajomość lokalnych legend, którymi Pani z informacji turystycznej podzieliła się ze mną przy wejściu. Oto one:

  1. Legenda o duchu Damy w Białym
    Zamek jest również znany z opowieści o duchu damy, która ponoć wędruje po zamku w białej sukni. Według legendy była to młoda dziewczyna, która zakochała się w rycerzu, który obiecał jej małżeństwo, ale nigdy nie wrócił. Zrozpaczona, czekała na niego latami, aż w końcu zmarła z tęsknoty. Jej duch od tego czasu nawiedza zamek, wędrując po jego korytarzach w poszukiwaniu ukochanego.

  2. Legenda o zamkowym więzieniu
    Zamek w Caccamo pełnił również funkcję więzienia, a jedna z legend mówi o nieszczęśliwym więźniu, który podobno został niesłusznie skazany na śmierć. Przed swoją egzekucją miał przeklął wszystkich, którzy zamierzali odwiedzić jego celę. Od tego czasu, ci, którzy odważyli się wejść do tego miejsca, mieli odczuwać niepokój i dziwne zjawiska, takie jak ciepły wiatr lub zimne dreszcze.

  3. Legenda o utraconej miłości
    Istnieje także opowieść o zakochanym rycerzu, który wzniósł zamek, aby chronić swoją ukochaną. Gdy nie mógł jej zbliżyć do zamku, obiecał, że będzie ją widział jedynie przez okna wieży. Jednak pewnego dnia, gdy próbował się z nią spotkać, została ona porwana przez wrogów. Zrozpaczony rycerz, chcąc ocalić jej życie, stracił swoje, rzucając się z wieży. Od tego czasu, niektórzy twierdzą, że widzieli jego cień, wędrujący samotnie po zamkowych dziedzińcach.

 Muszę przyznać, że przez chwilę poczułam się nieco nieswojo – za dużo telewizji i filmów o duchach... Po chwili jednak postanowiłam się ogarnąć, dając sobie mentalnego plaskacza. Przypomniały mi się sceny ze "Strasznego Filmu " i momentalnie całą sytuację obróciłam w żart. Nie spotkałam na szczęście ani białej damy ani więźnia, ani rycerza, ale dostałam takiego kopa adrenaliny, że bez kawy, z "oczami jak pięć złotych" przejechałam dwugodzinną trasę do Palermo. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Włochy: Bergamo, Mediolan, Lecco i jezioro Como czyli jedź, módl się i pomóż dopiąć się w dżinsy

Majorka oh-oh-oh That's Mallorca 2024: Wyspa Słońca, Plaż i Grzybów

Majorka w Styczniu 2024- oh-oh-oh That's Mallorca