Lazurowe Wybrzeże -"All the stories I've never told you about"

    Przez ostatni rok pewnie połowa moich oszczędności została przeznaczona na bilety lotnicze. Cóż, to są zdecydowanie najlepsze życiowe inwestycje, prawda? Obecnie przebywam w Stanach i staram się podróżować jak najczęściej. Po matulku skreślam ze starego, pożółkłego notesu odwiedzone miasta. Mam taką listę miejsc, które marzy mi się odwiedzić. Większość z nich wymaga dłuższego okresu przygotowań (a przede wszystkim nakładów finansowych) – seria "Places to See Before You Die". Często jednak zdarza mi się spontanicznie zakupić bilet i wylądować w mieście, o którym wcześniej nie miałam pojęcia, że w ogóle istnieje. Na przykład małe, urocze miasteczko w Mesyku , gdzie przygoda zaczyna się już od momentu wejścia do samolotu. Trochę jak ruletka, bo o miejscu docelowym decyduje po prostu cena biletu.

Podróżowanie stopem to zupełnie inna bajka. W tym przypadku miejsce docelowe jest z góry założone, ale sama podróż staje się niezapomnianą przygodą. Każdy kilometr to historia, każda napotkana osoba to nowe doświadczenie. A potem była ta decyzja: „Warto by odwiedzić naszych niedaleko mieszkających francuskich znajomych.” A cóż lepszego niż lazurowe plaże, świeże owoce morza i wspaniałe francuskie wino? To były wystarczające powody, by się nie zastanawiać. Plecak spakowany, trasa wyznaczona – czas nie czeka, a szczęśliwi czasu nie liczą!

Antibes - Nicea -Monaco-Monet Carlo- Eze -Mentona


Miałyśmy bardzo ograniczoną ilość czasu, bo pamięta że starałyśmy się zaliczyć 2 miasta w jeden dzień (tzn. rano i popołudnie przeznaczyć na zwiedzania a wieczorem szukać już miejsca do spania w innej lokacji).

Czerwony dywan w Cannes

Francuzi rzeczywiście mogą zaskakiwać, jeśli chodzi o znajomość angielskiego. Wydaje się, że mimo bycia częścią Unii Europejskiej, nie bardzo spieszą się z nauką tego języka, szczególnie w mniejszych miejscowościach. Choć, jak się okazało, bariera językowa nie była wcale przeszkodą w realizacji naszej podróży. Czasami wystarczy chcieć, a reszta sama się układa. To prawda, że kiedy z Kasią się na coś nastawimy, to nic nie jest w stanie nas zatrzymać, a już na pewno nie problemy z językiem.

Nasza podróż przez Francję, mimo że pełna wyzwań, była również niesamowitą przygodą. Starsza Francuzka, z którą porozumiewałyśmy się na migi przez całą drogę, pomogła nam dotrzeć do Antibes. To jedno z tych miejsc, które robią wrażenie od pierwszego wejrzenia. Zatrzymałyśmy się w samym sercu tego urokliwego miasteczka na Lazurowym Wybrzeżu, gdzie historia spotyka się z nowoczesnością. Prowansja w pełnej krasie – z jej wąskimi uliczkami, starą architekturą, butikami i małymi knajpkami. To miejsce, w którym można się zatrzymać, poczuć rytm dnia i po prostu chłonąć atmosferę. Nie dziwię się, że Picasso zakochał się w Antibes. To miasto, które ma w sobie coś magicznego – spokój, ale i twórczy chaos, który przyciągał artystów. Spacerując po Starym Mieście, miałyśmy wrażenie, jakbyśmy przeniosły się w czasie. Wąskie uliczki, pełne uroku, a na końcu każdej z nich – coś nowego. Czułyśmy się jak odkrywczynie, choć przecież nie byłyśmy pierwsze, które odkryły ten kawałek Francji.

Jednym z najpiękniejszych wspomnień z Antibes jest spacer wzdłuż Baie des Anges – Zatoki Aniołów. To naprawdę magiczne miejsce, gdzie można na chwilę zapomnieć o całym świecie. Po drodze mijaliśmy kawiarnie, restauracje, lokalne sklepiki – wszystko pełne charakteru. No i te widoki… Morze Śródziemne, błękitne niebo, wspaniałe światło. Zdecydowanie Antibes to jedno z tych miejsc, które można odkrywać bez końca, bez pośpiechu, delektując się każdym krokiem. Idealne na spokojny dzień pełen odkryć, w którym każda minuta spędzona na tych wąskich uliczkach była bezcenna.

Le NoMade"
 Według miejskiej legendy, wszystko zaczęło się w momencie, gdy Adam i Ewa zostali wyrzuceni z Raju. Po opuszczeniu Edenu znaleźli się na Ziemi, kompletnie zagubieni, szukając miejsca, które choć trochę przypominałoby im rajskie ogrody. Z początku każde miejsce wydawało się szare, ponure i nieprzyjazne, niczym nie przypominające cudownego ogrodu, w którym spędzili swoje dni. Ich nadzieje topniały, a serca wypełniała nostalgia za utraconą rajską harmonią.

Nagle, gdy stali tam, zdołowani i zmartwieni, usłyszeli szelest skrzydeł. Patrząc w górę, zobaczyli zespół aniołów, którzy przybyli, by im pomóc. Anioły wskazały im miejsce – Bay of Angels, czyli Zatokę Aniołów. To tutaj, w tej malowniczej okolicy, Adam i Ewa poczuli, że w końcu znaleźli swoje miejsce na Ziemi, raj na nowo – choć nieco inny od tego, który zostawili za sobą. W tej samej legendzie pojawia się Menton – małe, ale niezwykle urokliwe miasteczko na Lazurowym Wybrzeżu, które stało się częścią tej opowieści. Menton słynie ze swoich cytryn – najlepszych na całym wybrzeżu, a także z dorocznego Festiwalu Cytryny, który przyciąga turystów z całego świata. W legendzie mówi się, że Ewa, wychodząc z Edenu, zabrała ze sobą cytrynę jako pamiątkę po raju. Kiedy wędrowała po Ziemi, szukając miejsca, które mogłoby pasować do jej cennego daru, jej wzrok padł na Menton. To tutaj, według legendy, Ewa zostawiła swoją cytrynę, symbolicznie przekazując ją temu miastu, które na zawsze miało stać się częścią tej historii. 

Jednak historia nie kończy się na Menton. Adam i Ewa odwiedzili to urokliwe miasto, które na pierwszy rzut oka wydało im się idealnym miejscem do założenia nowego domu. Jednak ich podróż nie skończyła się na Menton. Kiedy dotarli do Nicei, to właśnie to miasto skradło ich serca. Ewa, porzucając swój cenny dar – cytrynę – postanowiła wyruszyć do Nicei. Zostawiła więc cytrynę w Menton, a sama udała się w kierunku miasta, które, jak mówi legenda, skradło jej duszę.I tak Adam i Ewa stali się częścią nie tylko biblijnej opowieści, ale także lokalnej legendy, która wciąż krąży po Lazurowym Wybrzeżu. A cytryna, która według legendy była symbolem ich podróży, stała się symbolem uroków Menton, tego magicznego miejsca, które po dziś dzień cieszy się sławą nie tylko dzięki swojej naturalnej urodzie, ale i bogatej historii pełnej tajemnic i opowieści.

La Maison d‘Adam et Eve, czyli dom Adama i Ewy w Nicei

Wierzcie w co chcecie, ale myślę że właśnie takie legendy czynią miasto bardziej interesującym.
Po przechadzce wzdłuż murów obronnych i pstryknięciu fotek przy statule " Le NoMade" czas na  podbój Cannes.
 


Muszę przyznać, że Cannes nas po prostu przerosło. Choć w teorii miałyśmy ambitne plany, to rzeczywistość szybko zweryfikowała nasze oczekiwania. Mimo że przymierzałyśmy się do podboju tego filmowego miasta, w rzeczywistości Cannes zdominowało nas swoimi luksusowymi sklepami, drogimi restauracjami i tym całym blaskiem, który trochę przytłoczył naszą skromną podróżniczą rzeczywistość. Zbyt drogie i komercyjne miasto pozwoliło nam chociaż skorzystać z darmowych kadrów. Ale nie ma się co dziwić, w końcu to tutaj zjeżdżają się tutaj gwiazdy światowej sławy na co roczny festiwal filmowy w Cannes - a my niestety, nie miałyśmy żadnej "złotej palmy" w planach.

Festiwal Filmowy w Cannes − prestiżowy międzynarodowy festiwal filmowy, który odbywa się od 1946 w położonym na francuskim Lazurowym Wybrzeżu mieście Cannes. Festiwal odbywa się co roku (z pewnymi wyjątkami) i gromadzi wiele znanych osób związanych z przemysłem filmowym. Najważniejszą nagrodą przyznawaną podczas canneńskiego festiwalu jest Złota Palma (Palme d'Or) dla najlepszego filmu. Najczęściej nagrodę tę zdobywali twórcy amerykańscy, włoscy, francuscy oraz brytyjscy. Jedynymi polskimi filmami, które otrzymały Złotą Palmę, są Człowiek z żelaza Andrzeja Wajdy oraz Pianista Romana Polańskiego.

Kolejnym ważnym wydarzeniem jest również...Cannes Lions International Festival of Creativity - międzynarodowy festiwal dla komunikacji kreatywnej, branży reklamowej oraz dziedzin pokrewnych. Siedmiodniowy festiwal, podczas którego ma miejsce rozdanie nagród – „Lwów”.

Przepiękne miasto, ale my nie zamierzałyśmy przepłacać za jedzenie i butelkę wody. 
Kiedy już postanowiłyśmy, że nie będziemy się więcej stresować cenami, zdecydowałyśmy się na odrobinę prostoty. Korzystałyśmy więc z tego co Cannes ma do zaoferowania za darmo czyli piękne widoki , słonce i plaże.


Uciekamy z Kasia z Cannes i wskazujemy  na pociąg do Nicei mając nadzieję, że to misto nas nie zawiedzie !


Miłość od pierwszego wejrzenia !
Przepiękne miasto pełne darmowych aktywności, czyli to co lubię najbardziej.
Swoją drogą nie każde miasto ma na celu puścić Cię z torbami, niektóre są bardzo przyjazne dla mieszkańców i odwiedzających turystów i starają się organizować wydarzenia "open to the public". 

A to nasz przewodnik-autostopowiczek po Nicei.
1. Avenue Jean Medecin czyli Święcący Budda - najlepiej udać się na rynek nocą, ponieważ statuetki buddy mienią się w różnych kolorach. 


2.Musee Matisse - Miłośnicy sztuki zdecydowanie odnajdą się w muzeum Matisse.
Jest to narodowe muzeum poświęcone twórczości francuskiego malarza Henri Matisse'a. Znajdziemy  tutaj wszystkie jego prace , zbiór zawiera 68 obrazów, 236 szkiców , 95 fotografii, 57 rzeźb i 14 książek ilustrowanych przez Matisse'a.


3.Castle Hill (Colline du Chateau) -Jeden z najlepszych punktów widokowych
Okey , w sumie to nie prawda ! Najlepszy punkt widokowy na Nice miałyśmy z dachu mieszkania Gabriela

To jest chyba moje ulubione wspomnienie z Nicei .
Nie trudno wzbudzić zainteresowanie kiedy podróżuje się z dużym plecakiem, ma się potargane włosy i twarz spaloną od słońca ;) Ten młodzieniec zaczepił nas na  Avenue Jean Medecin , i zaproponował darmową przejażdżkę wieczorem po mieście (po godz pracy ). Powóz składał się  z roweru dla turystów (wiecie takie gdzie nieszczęśnik pedałuje sobie na przodzie a my sobie wygodnie siedzimy  z tyłu i sączymy drinka).Ustaliłyśmy więc, że jak już się zmęczymy chodzeniem po mieście z chęcią usadowimy się na tylnym miejscy jego pojazdu.

4.Promenade des Anglais

Spacerowałyśmy więc na promenadzie des Anglais i cieszyłyśmy się atmosferą tętniącego życia. Jest to idealne miejsce pełne niespodzianek. Na każdym kroku widać jakiegoś ulicznego artystę który albo coś maluje albo tańczy. Miałyśmy okazję posłuchać grupę młodzieży grających na bębnach i mający przygotowany układ taneczny pod muzykę . Idealnie niezsynchronizowani  i pełni energii poprawili by nastój nawet najbardziej gderliwej osobie. Znalazłyśmy tez miniaturę Statuy Wolności odnoszącej się w naszym przypadku do spełnienia naszego Francuskiego Snu.


5. Francuskie wino 
Usiadłyśmy , wypiłyśmy lampkę wyśmienitego wina i w takim wesołym nastroju ruszyłyśmy w stronę placu gdzie miałyśmy czekać na naszą karoce.

6. Zwiedzanie na kółkach 
Dobrze, że sobie trochę wypiłyśmy, bo Gabriel okazał się istnym piratem drogowym. Władował sie z rowerem na chodnik dla pieszych, wymajał samochody , pedałował tak szybko jakby miał motorek w tyłku. Śmiesznie było, chociaż czasami miałam wrażenie, że to ostatnia przejażdżka w moim życiu.Takim oto sposobem udało nam się zobaczyć cała Nice !
Noc była jeszcze młoda więc skorzystałyśmy z zaproszenia oglądania wschodu słońca z dachu jego mieszkania.

Gabriel: You can also take a nap in the second room , my roomate is not here 
Us: Thanks dude!

Pomimo tego że nie potrzebuje wygody, możliwość spędzenia jeden nocy na wygodnym łóżku jest błogosławieństwem w takiej podróży.

Monaco-Monte Carlo


W Monaco poznałyśmy Tomasza ze Słowacji, nie wpuścili nas do sławnego kasyna za nieodpowiedni strój, odwiedziłyśmy księcia Monaco i szukałyśmy męża z największym jachtem w porcie.


Na początek udałyśmy się do Prince's Palace of Monaco (Palais Princier de Monaco).
Pałac Książęcy Monako jest oficjalną rezydencją koronowanych głów w kraju - obecnie Alberta II Grimaldiego. Obecnie w pałacu jest 19 komnat, z których część jest udostępnionych do zwiedzania turystom. Jednak warunkiem aby je zobaczyć, jest nieobecność księcia w Monako. Książę był, ale chyba uciął sobie drzemkę bo głowy z okna nie wychylił. Na księcia nie miałyśmy czasu czekać aż się pojawi, za bardzo nam się spieszyło by zobaczyć kasyno.Właśnie w drodze do kasyna poznałyśmy Tomasza, szwendał się sam nie bardzo wiedząc gdzie go nogi niosą, to go przygarnęłyśmy.


 Miałyśmy nadzieję na chwilę zabawy, może odrobinę luksusu, a przynajmniej na to, żeby poczuć się jak bohaterki filmu Casino Royale, które wchodzą do tego ekskluzywnego miejsca. W końcu kto nie chciałby odwiedzić jednego z najsłynniejszych kasyn w Europie, prawda? Kiedy przyjechałyśmy, byłyśmy pełne podekscytowania, ale rzeczywistość szybko nas zderzyła z nieprzyjemnym faktem – jak się okazało, w kasynie obowiązywały bardzo sztywne zasady dotyczące ubioru. Wchodzimy, a tu przy drzwiach elegancki strażnik, który rzuca spojrzeniem na nasze ubrania i mówi: "Przepraszam, ale nie możecie wejść. Bez urazy, ale takie zasady." 
No i oczywiście na chwilę straciłyśmy zmysły – przeszłyśmy pół miasta, by usłyszeć, że klapki i plecak nas wykluczają. Od razu poczułyśmy się trochę jak nieproszony gość w świecie, który nie był dla nas, mimo że nie byłyśmy tu z zamiarem hazardowania na wielką skalę.

Trochę się wkurzyłyśmy, bo przecież przyszłyśmy tam z myślą o zwiedzaniu wnętrza, a nie by stawiać całe oszczędności na stół do ruletki. Jednak po chwili, zamiast się dalej frustrować, zaczęłyśmy się śmiać z sytuacji.  Z perspektywy czasu myślę, że faktycznie mieli rację. Kasyno to nie tylko miejsce do zabawy, ale i do podkreślania swojej prestiżowej pozycji. Ludzie przyjeżdżają tam nie tylko po to, by zagrać, ale i by się pokazać. Luksusowe samochody podjeżdżające pod kasyno mówią same za siebie – tu nie chodzi o to, ile masz pieniędzy, ale o to, jak wyglądasz, kiedy je wydajesz. I choć poczułyśmy się trochę, jakbyśmy nie pasowały do tego świata, w końcu zrozumiałyśmy, że to po prostu część uroku tego miejsca.

Zanim na dobre ochłonęłyśmy po tej sytuacji, postanowiłyśmy się schłodzić. Szybka kąpiel w morzu, a potem piwo w jednej z nadmorskich knajp, które wyglądały na bardziej przyjazne dla nas. Zimna woda zmyła z nas złość, a piwo dodało nam lekkości. "Fresh and happy" – tak to sobie powiedziałyśmy, ruszając do portu, żeby zobaczyć jachty i może jeszcze podziwiać luksusowy świat z daleka, tym razem bez potrzeby wchodzenia do środka.



Jachty stały ale właścicieli nie widać , pewnie wszyscy są już dawno w kasynie haha
no trudno widocznie nie jest nam dane pić szampana do końca życia, jakoś to przełkniemy.
Od tych luksusów trochę już nam się w głowie zakręciło, dlatego idealną odskocznią będzie ciche miasteczko Eze.


Jeszcze tylko  szybkie podsumowanie :

Monaco , co warto zobaczyć?

  • Monaco słynie głównie z kasyna i F1 Grand Prix .
  • Jeśli jesteś więc miłośnikiem wyścigów samochodowych koniecznie dowiedz Circuit de Monaco
  • Kasyno(Monte Carlo Casino) z zewnątrz też robi wrażenie i chociaż nie jest powiedziane że zostaniesz wpuszczony do środka warto zobaczyć i poczuć klimat rodem z filmów James'a Bonda.
  • Zahacz o  Japanese Gardens  małe ale urocze miejsce ale to tak przy okazji gdybyś  był gdzieś w poblizu.
  • Na koniec zrelaksuj się i łap promienie słońca na plaży Lavrotto Beach

EZE 

Èze – miejscowość i gmina we Francji, w regionie Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże, w departamencie Alpy Nadmorskie. Według danych na rok 1990 gminę zamieszkiwało 2446 osób, a gęstość zaludnienia wynosiła 258 osób/km² (wśród 963 gmin regionu Prowansja-Alpy-W. Lazurowe Eze plasuje się na 241. miejscu pod względem liczby ludności, natomiast pod względem powierzchni na miejscu 708.


Drugie miejsce za najpiękniejsze plaże  na Lazurowym Wybrzeżu  zajęło Eze pod względem atrakcji turystycznych wygrywa Nicea ! To są moje TOP 2.
Eze zdecydowanie przypadło mi go gustu , miałyśmy całą plaże dla siebie , czułyśmy się bezpiecznie zjadłyśmy pyszne śniadanie w niedrogim barze przy plaży, leniłyśmy się ale też zwiedziłyśmy historyczną część miasta VIEUX Eze z prześlicznymi kamienicami , a na koniec bajkowy ogród jak z Alicji w Krainie Czarów .

Lazurowe Wybrzeże jest miejscem godnym polecenia , trasa jest przyjemna , nie daleko  i jak się okazuje pełne skrajności , miasta z drogimi butikami obok plaż które są skarbem same w sobie.Woda ma kolor lazurowy a francuskie wino mmmm...niebo w gębie.

Komentarze

  1. My Polish isn't as good as it used to be but I love the post!

    Regards!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Włochy: Bergamo, Mediolan, Lecco i jezioro Como czyli jedź, módl się i pomóż dopiąć się w dżinsy

Majorka oh-oh-oh That's Mallorca 2024: Wyspa Słońca, Plaż i Grzybów

Majorka w Styczniu 2024- oh-oh-oh That's Mallorca